czwartek, 27 marca 2008

Wiosna!

Dla wszystkich wypalonych i zdołowanych - czas budzić się do życia! :)
PS. A mrozy i śnieżyce to jedynie przypadek! NIE ULEGAĆ!

Przemyśleń kilka Dubla pupilka.

Co za czasy! Co się dzieje! Stajnię zmieniam i truchleję!!!
czyli
Stajnia numer 5
W sumie uff…, bo mogłaby być rzeźnia, nie? ;)
Normalnie wkurzony jestem! I to mocno! Mało, że mnie z samymi babami zaparkowali, to jeszcze ten, no, ten - „właściciel” na dobranoc „cześć dziewczyny” mówi! Ach, gdybym tak trochę bliżej niego stał, też by do stada klaczy dołączył!
No beznadzieja, masakra, z jednej ruda, a z drugiej dwie blondyny!!! A ja brunetki wolę! Czarnule. ZROZUMIANO?! Pytał się, kto, no pytał, z kim chcę mieszkać?! Można tak wziąć za pysk i po prostu zaprowadzić?! Już traumę miałem, gdy z Wigorem stałem, ale to chociaż facet był! A teraz!!! Swoją drogą Wigorowi też się nie poprawiło… Z tym w kokardkach stoi… Taki wypucowany, świecący i śliczny, że zawsze mam wahania, klaczka to czy chłop do pogadania!

Ruda jest większa ode mnie! I strasznie nerwowa. Nie wiem, ile to ogrodzenie jeszcze wytrzyma. Uwielbiam ją drażnić, kładę uszy, wypinam się, ocieram o ścianę boksu i rżę „no pocałuj, pocałuj”. A ta wali z zadu jak z armaty. A kiedy Pańcio przychodzi, ja robię niewinną minkę patrząc na niego z wyrzutem – GDZIE MNIE ZAMKNĄŁ! A ta dostaje opieprz, że boks niszczy! :) A co! Ma się ten rozumek w kanciatym łebku, nie?

A ta piegowata blondyna, Malena, nawet fajna jest. Gdyby tylko była brunetką!!! Biedna, bo albo ja albo Folgucha jej dosuniemy, tak na zmianę… Z reguły o żarcie, co tu kryć… I jak tu kryć… Ups… Przepraszam. Ale jak Folgucha mocno ją przegania, to ja ją przytulam. Nawet, a co tam, całusa dam na pocieszenie! Niech ma! Na uspokojenie, ale przyzwyczaić się nie pozwolę! Niech nie myśli, że ją zawsze będę bronił, mało to klaczy wokół? Pobawię się i przegonię, zupełnie jak… A co to ja właściwie chciałem powiedzieć…
Acha, z Folgą mimo wspólnej chaty nadal się nie lubimy... I to chyba chwilowo wszystko.

piątek, 21 marca 2008


Wesołych Świąt!

Worka marchewek każdego wieczorka!
By wasze zadki nie zaznały ostróg smaku!
Jeźdźcy w bieganiu nie przeszkadzali!
Instruktorzy bata nie używali!
Właściciele dobrze karmili!
Goście cukierki przynosili!
Łąki były pełne kwiatów i zapachu lata!
Piasek do tarzania doskonały!
Przyjazne zębiska grzywę drapały!
Brykanie tylko z radości, nigdy złośliwości!
Siana wszędzie gdzie końskie oko sięgnie!
Owsa nigdy nie brakowało!
Sierść zawsze dobrze wyczyszczona była!
Kopytka zdrowe i silne!
Pierś dumna i mężnie wypięta!
Głos do rżenia zawsze skory!
I wszelkich końskich swawoli do woli!!!

A indywidualnie ;)

Foldze, by jak na gwiazdę przystało, dumnie reprezentowała stado
i zrozumiała, że brykać diwie nie wypadało!
Malence, by lepiej jej się na prawą nogę galopowało
i ścigania z padoku odechciało!
Dublowi, ogromnego stada wielbicielek nadal, łebka dumnie uniesionego,
odpoczynku częstego!
Kalinie, więcej tolerancji dla stada, oddechu rześkiego, swobodnego
i przyjaciela, chociaż jednego!
Blance, by wędzidło zasmakowało, do zastępu pędzić się odechciało
i stabilniej, bez planów zagłady jeźdźca skakało!
Sagittce, chęci do pracy, energii na drążkach oraz do skakania
i prostego bandy trzymania.
Wedze, by Sagittka jej nie odstępowała,
by wciąż tak słodko się przytulała i nigdy nie brykała!
Santiago, niech dumnie i żwawo biega z rozwianą grzywą,
by czyszczenie go relaksowało, nie łaskotało!
Bagateli, by jej oczy rozweselił świat, galop był radosną przyjemnością,
nie szaloną prędkością!
Oktawa, by jeźdźca zaakceptowała i niechętnie się go pozbywała!
Rapsodii, zwiewności i uroku w galopie i na skoku!
Tunelowi, by energia go nie rozpierała,
odpoczynku częstego, zdrowia dobrego!